Autor |
Wiadomość |
|
Dwinrid
Stonka 2
Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bytom
|
Wysłany: Sob 21:49, 05 Lis 2011 Temat postu: Nowy Początek |
|
|
Zakurzone stoły, ławki. Puste kufle do piwa i kielichy po winie. Jeden wielki chaos i nieład. Taki właśnie widok spotykał poczciwego Dwinrida w co rocznej wędrówce ku odnalezieniu własnej wiary, która opierała się na starym zakonie. Porozrzucane pergaminy, zwoje z zaklęciami, potargane karty ksiąg. Przez okiennice do wewnątrz buchało ciepłe i duszne powietrze. Światła świec i lichtarzy były zgaszone, ponura aura spowiła to miejsce. Taki obraz w okresie przesilenia letniego zawisnął nad Naggarond. Krasnolud co roku wędrował do Malas, gdy śniegi w górach stopniały, a trakty łączące Karak-Hirin ze światem zostały otwarte kierował sie do Naggarond, nie gdyś siedziby Zakonu Andramelacha, a teraz czterema ścianami pustymi wewnątrz. Wiara upadła, zakonnicy odeszli, zginęli bądź służą innemu bóstwu. Lecz zawsze w tym dniu Dwinrid staje u progów Naggarond. Ten dzień nie jest byle jakim dniem, bo to właśnie w dzień przesilenia letniego odbywało się największe zgromadzenie zakonników, w których to Arcykapłan Modar Neromorben prowadził wiernych przed oblicze wielkiego Andramelacha. Dlatego dziś krasnolud przybywa do zakonu z nadzieją, odbudowy jego wiary i spotkania jego wiernych zakonników.
- Pusto. - Rzekł do siebie krasnolud zasiadając na swoim miejscu przy stole rady zakonu. W myślach wspominał dawne czasy świetności zakonu. Wielkie bitwy śpiewane przez bardów, wielkie kufry skarbów, pokonane smoki i demony... to była codzienność wśród wybitnych wojów i magów zakonu. Siedział tak dobrą godzinkę jeszcze w sali narad. Sala była miejscem obrad najważniejszych spraw zakonu, w którym każdy był sobie równy, każdy bez względu na płeć, siłę, zręczność, inteligencję czy umiejętności.
Słońce zaszło zaciemniając komnatę do reszty. Krasnolud zbierał się już do wyjścia, lecz głuchą ciszę nocy wzburzył dźwięk kopyt wierzchowca.
- Już późno! Kogo diabli niosą o tej porze do świętego Naggarond? - szeptał pod nosem Dwinrid sam do siebie żwawo chwytając za topór i tarczę. Po cichu zszedł do sali mszalnej kierując się do wyjścia skąd dochodziło parskanie konia oraz kaszel rosłego mężczyzny. W myślach krasnoluda przewijały się różne głosy kopyt koni jego przyjaciół lecz ten był zgoła inaczej okuty. Nie był do końca pewien kim jest przybysz, lecz nie chciał się upewniać szlachetną przemową u wrót Naggarond. Przyśpieszył kroku i wyskoczył z wrót wraz ze słowami: "Giń Loatyńskie Ścierwo!"
Pokrótce, wzięło mnie na odrobine klimatu pisano-czytanego ;d. jesli ktos bedzie mial chwilke czasu to niech sie dopisze. a sam tekst jest do tego bo mam w glowie ciekawy pomysl na odrodzenie Zakonu, bo zostalem chyba ostatnim jawnie utozsamiajacego sie z Andramelachem ciao ;d
.i.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
 |
|
adek
Stonka 2
Dołączył: 25 Lip 2010
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ruda Śląska Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:33, 06 Lis 2011 Temat postu: |
|
|
Tej nocy z Ulfgarem działo się coś dziwnego. Gdyby tylko jakiś starzec lub ktoś z niezbyt dobrym wzrokiem zerknął na śpiącego Ulfgara mógłby pomyśleć, że to ustrzelony dzik, resztkami sił wierzga w łóżku krasnoluda. (Dodatkowym bodźcem wzmagającym ten efekt był zapach, który również przypominał dzika albo i stado dzików).
-Eh...to dzisiaj - wymamrotał - tak to dzisiaj - powiedział już wyraźniej.
Księżyc wpadał przez otwarte okno do izby, wymijał szafę, stojącą obok komodę ze stertą brudnych naczyń, lawirował pomiędzy stertą brudnej odzieży i małego stosiku zbroi i padał idealnie w linii prostej (jeżeli za definicję prostej przyjmiemy linię narysowaną przez Dwinrida po "Dniu wesołego Jabłecznika" ) na kalendarz zawieszony na ścianie.
- Ile to już lat minęło odkąd ostatnio uczestniczyłem w obchodach przesilenia letniego? - pomyślał krasnolud. Co roku zadawał sobie dokładnie te same pytanie i co roku dochodził do dokładnie tych samych wniosków. - Za stary już jestem na te wygłupy. Zresztą pewnie już mnie tam nie pamiętają.
Doskonale zdawał sobie sprawę, że nijak te wnioski nie są prawdziwe, że to tylko sztuczne wymówki.
-No dalej Ulfgar weź się w garść - wyszeptał, dłonie mu drżały, a oczy zaszły łzami. - Na pewno nie chcą Cie widzieć z powrotem. Tyle razy złamałeś zasady Andramelacha, że spalili by Cie żywcem gdybyś tylko tam wrócił. - lecz mimowolnie przed oczami stanęły mu setki wspólnych wypraw z przyjaciółmi. Nie mógł przypomnieć sobie ich imion, ake był tam i mag który ukrywał się na widmowych stworzeniach, i elf wojownik, zawsze odziany we wspaniałe zbroję walczył u boku Ulfgara, elf-łucznik ze swą piękną czarodziejką i wielu innych których twarze zlewały się w wielki znak zapytania.
-Nie to już nie wróci - kilka łez spłynęło po twarzy na brodę i zaczepiło się o sztywne włosy tuż obok resztek któreś z poprzednich kolacji. - To już nie wróci...
-Coś się stało kochanie? - wyszeptał jakiś kobiecy głos zza pleców krasnoluda
-Śpij, śpij - powiedział, przytulając się do dotychczas niewidocznej elfki. - To i tak już nie wróci...
Dawno już nic takiego nie pisałem, ale to tyle ze spraw u mnie 
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
distriel
Gość
|
Wysłany: Pią 16:12, 02 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
Zapadł już zmierzch, Issis bolały wszystkie kości od długiej podróży, lecz czarodziejka kontynuowała swoją podróż, nie mogła się spóźnić, choć wiedziała że czekają na nią tylko puste ściany Świątyni i tak musiała dotrzeć na miejsce dzisiaj w Dzień przesilenia letniego.
- To już niedaleko - powtarzała sobie do znudzenia, co chwilę popędzając swego rumaka. - A mogłam poszukać jakiegoś niedzwiedzia, wygodniej by mi podróż minęła... Ojj, źle ze mną, żeby już z koniem rozmawiać... - w odpowiedzi usłyszała tylko rżenie swego towarzysza podróży.
Podczas monotonnej jazdy, myśli czarodziejki powędrowały do wspomnień związanych z celem jej podróży. Naggarond. Ileż cudownych wspomnień wiązało się z tym miejscem... Zawsze gdy o nim pomyślała, przez oczami ukazywały jej się postacie, które tak jak ona dostąpiły zaszczytu, mogąc zwać się wyznawcami Andramelacha. W Zakonie nie ważne było czy jesteś elfem, czy krasnoludem, młody czy stary, inteligentny, lub może niezbyt, właśnie to było piękne, wszyscy byliśmy równi, jak bracia i siostry. Łzy rzewnie poczeły płynąć po twarzy Issis. Poddała się przez chwilkę wspomnieniom, które strumieniem napłyneły z jej pamięci.
Z zamyślenia wyrwały ją światła latarni widoczne z oddali.
-To musi być Umbra! - zawołała z radością czarodziejka i popędziła co sił wokół miasta. - Już prawie jestem!
Podniesiona na duchu pognała czym prędzej przed siebie dobrze już znaną sobie drogą. Jechała wzdłuż jeziora, gdy ukazał jej się najpiękniejszy budynek jak kiedykolwiek widziała. No może teraz już nie był tak piękny, ale nadal czuło się od niego bijące echo dawnych lat świetności. Issis zwolniła i podjechała pod Świątynię. Zwinnie zeskoczyła ze swego rumaka i przywiązała go pobliskiego drzewa.
- Cicho i pusto jak zawsze - powiedziała ze smutkiem i powoli ruszyła w stronę bram Świątyni.
Stąpając po kamiennych schodach Issis zawsze czuła się jak ktoś wyjątkowy, pomimo rozpadu Zakonu, wciąż miała nadzieję że nie pozostała jedyną wierną wyznawczynią Andramelacha. Czarodziejka z trudem pchneła ciążkie drzwi i weszła do środka wzniecając tumany kurzu. Issis zaczęła przez to kaszleć i krztusić się, pzrez co nie zdążyła się przygotować na niespodziewane powitanie jakie czekało ją u kresu jej podróży. Zza zasłony z kurzu i prochu wyłoniła się postać i czarodziejka usłuszała donośny krzyk: "Giń Loatyńskie Ścierwo!". Issis odruchowo cofneła się i przewróciła się o rozrzucone wszedzie zwoje. Zdążyła tylko rzucic na siebie ochronne zaklęcie i wylądowała na podłodze...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dwinrid
Stonka 2
Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bytom
|
Wysłany: Wto 21:38, 03 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Krzyk kobiety przesłonił panującą wewnątrz sali ciszę. Dwinrid nie mógł uwierzyć w to co zrobił, tak mało brakowało, by jego fanatyzm doprowadził do tragedii. Leżał na ziemi, zakrywając swoją twarz dłońmi, tamując upływ łez po swych policzkach, chowając resztki swej dumy przed hańbą na samą myśl, że do tego doszło. Leżący parę kroków dalej leżał jego azurytowy toporek, po którym widać prawdziwą krasnoludzką robotę i cichym, załamanym głosem rzekł do siebie:
- Wybacz Ojcze, że ja, twój ostatni potomek w tak znaczący sposób hańbie sławę i honor naszej rodziny...
Chwilę ostatniej zadumy przerwały szelesty zwojów, dzięki którym krasnolud u wrót zakonu poślizgnął się i wylądował na schodach.
- Pier****ny 'Rel Sanct'! Po ciemku widziałem w nim pismo Hauru!
Krasnolud zebrał resztki sił i żwawym ruchem wstał. Słońce jednak dało o sobie we znaki. Jego blask oślepił Krasnoluda, który chcąc zrobić krok w kierunku toporka potyka się o własne nogi. Spada niczym owoc dojrzałej jabłoni, robiąc więcej huku i hałasu niż trzask młota o kowadło. Przed krasnoludem znów stanęło widmo porażki i hańby. Już bez łez i wstydu, lecz z nerwami i szałem, którego pozazdrościł by nie jeden barbarzyńca. Podniósł się, skoczył w kierunku toporka i chwycił go za rękojeść ściskając tak mocno jak niegdyś młot kowalski. Z fanatyczna agresją i gotów by zabić krasnolud wyruszył w stronę wrót. Lecz jego podróż zakończyła się raptem kilka schodków wzwyż. Nie było to jednak z powodu wywrotki. Jego oczom ujrzała się postać kobiety, zgrabnej, ponętnej niczym wszystkie diamenty świata, a wśród odgłosów wiatru przeciskającego się do wnętrza sali usłyszał cichutki śmiech niczym upadek liścia w trawę tak delikatnie, tak przyjemnie dla uszu. Nie był sam w Sosari, byli też inni, była też ona wraz z nią przybyła nowa nadzieja.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
distriel
Gość
|
Wysłany: Czw 9:42, 05 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Issis wciąż siedząc wśród zwoi rozrzuconych po całej podłodze, śmiała się cichutko, lecz w pustych ścianach Świątyni echo odbijalo ten śmiech jakby tysiące dzwoneczków się rozśpiewało. Czarodziejka nie mogła powstrzymać łez szczęścia. Nie mogła uwierzyć, że jej długie wędrówki przez tyle lat, zostały wreszcie wynagrodzone. Mężczyzna stojący w holu podszedł do niej i wyciągnął do niej rękę, aby mogła łatwiej wstać. Pomimo upływu lat, krasnolud nie zmienił się na tyle, aby go nie rozpoznała. To był Dwinrid. Szeroki uśmiech zagościł na jej twarzy gdy tylko to sobie uświadomiła. Wstała i uściskała zaskoczonego tym gestem krasnoluda, a łzy rzewnie popłynęły po jej policzkach.
- Dwinridzie, przyjacielu! Tak się cieszę że cię widzę. Ile to już lat minęło odkąd spotkałam któregoś z wyznawców Andramelacha. Traciłam już nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek kogoś spotkam, a jednak trudy moich licznych pielgrzymek zostały wynagrodzone i to sowicie.-powiedziała Issis z uśmiechem spoglądając na postać mężczyzny stojącego naprzeciw niej. Dwinrid także się uśmiechnął i powiedział:
- Udajmy się starym zwyczajem do komnaty Rady Zakonu, tam będziemy mogli spokojnie porozmawiać.
Gdy Issis doszła do szczytu schodów, jej oczom ukazał się okropny widok. Wszedzie zwoje, księgi porozrzucane po ziemi bez należnego im szacunku, poprzewracane krzesła. Czarodziejka przez te wszystkie minione lata canajmniej cztery razy w roku bywała w tym świętym dla niej miejscu, lecz nigdy nie miała odwagi udać się do komnaty Rady. Zbyt dużo wspomnień minionych lat. Zawsze odmawiała modły w komnacie maszalnej i tam zawsze tylko przebywała czcząc swe Bóstwo. Czuła się dzwnie odnajdując swoje miejsce przy stole. Obok było miejsce Dwinrida.
-Widzę ze ty już tu byłeś. Na twoim krześle nie ma kurzu- powiedziała z uśmiechem, płaszczem wytarła krzesło i zasiadła do stołu jak w dawnych dobrych czasach. Dwinrid usiadł na swym miejscu i rozpoczeła się rozmowa podczas której wspominali dawne czasy, opowiadali gdzie teraz rzucił ich los, a także zastanawiali się co stało się z pozostałymi zakonikami. Czas płynął, a oni siedzieli jakby dla nich czas się zatrzymał. Co chwilę któreś z nich wybuchało śmiechem lub ocierało ukradkiem łzy...
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|