Autor Wiadomość
Elessar
PostWysłany: Pią 2:19, 04 Wrz 2009    Temat postu:
 
Buehehe....a tak z ciekawosci zapytam...taki osobnik ma jeszcez mozliwosc ubiegania sie o przyjecie do zakonu?
Modar
PostWysłany: Sob 18:08, 29 Sie 2009    Temat postu:
 
Hym brawo Bor za wykrycie Smile

PODANIE ODRZUCONE
Masterczułki
PostWysłany: Sob 13:20, 29 Sie 2009    Temat postu:
 
admin mowi zyd ma racje! Zombie
Futix
PostWysłany: Sob 12:49, 29 Sie 2009    Temat postu:
 
Żyd mowi WPADLES/AS !!
Dah
PostWysłany: Pią 21:47, 28 Sie 2009    Temat postu:
 


Bor, Ty jestes szpieg z krainy deszczowcow , o ten :
http://t.patrz.pl/t/2_80_342291.jpg Very Happy
Bor
PostWysłany: Pią 20:37, 28 Sie 2009    Temat postu:
 
http://gameexe.pl/Zamaskowany-historia-postaci-a1147.html
Nawet mi sie tego komentować niechce. Kpiny...
Modar
PostWysłany: Pią 17:29, 28 Sie 2009    Temat postu:
 
To dopiero dziwne podanie. Pęka w szwach od ilości informacji i dlatego jak na tak wielka ich ilość jest za krótkie. Sprawia to wrażenie chaosu. Czytelnik ledwo co zagłębia się w 1 część , a autor już przenosi go gdzie indziej.
Cala historia jednak jest w porządku. Widać , ze potrafisz przelać ,, myśli na papier'' a właśnie to jest celem podań.
Podanie przyjęte.
Drogi niewierny czekaj i wypatruj boskich znaków na niebie i ziemi, bowiem niebawem będzie wyznaczona droga twoja Wink
m4rk82
PostWysłany: Pią 16:40, 28 Sie 2009    Temat postu: Podanie Orcsi
 
Spustoszenie, jakiego byłam świadkiem, nigdy nie wywarło na mnie aż takiego wrażenia. Wszędzie leżały ciała ludzi i zwierząt, dziwnie rozszarpane, z wyrazem twarzy sugerującym, iż nie umarli spokojną śmiercią. Wiele z nich nosiło znaki torturowania, kilka było nagich, więc mordercy grasujący pod Minoc nie hamowałi swoich pragnień w żaden sposób. Może nawet sam Blackthorn wydał taki rozkaz? Kaidala nie mogła ukryć łez. Chciałam ją pocieszać wiele razy, ale w tym momencie poczułam się bezsilna. Kolejna wioska, do której nie dotarliśmy na czas. Zaczęło mnie to już męczyć. Nieustanny pościg, ale nasz przeciwnik wciąż był kilka kroków przed nami. To on uderzał, on mordował, a my jedynie przybywaliśmy, by ujrzeć obraz naszej klęski. Chyba najbardziej przeżywała to nasza druidka, ale widziałam wściekłość w oczach Verisy i ten zimny płomień w oczach Dragunova , taki sam jak wtedy, gdy opowiadał nam o swoim wygnaniu. Latika była dziwnie spokojna, ale zaoferowała swoją pomoc. Znała pobliskie lasy i mogła nam pokazać tajemne przejście aż do następnego miasteczka. Należało mieć tylko nadzieję, że Blackthorn właśnie tam uderzy. Przedzieraliśmy się przez las chyba całą wieczność. Nie przeszkadza mi zieleń, w pewnym sensie nawet kocham przyrodę, lecz owady i ciągły pośpiech nie dawały nam spokoju. Verisa została zaatakowana przez wielkiego pająka i tak się zdenerwowała, że jej czar wypalił spory kawałek lasu. Mam nadzieję, że druidzi nie będą nas za to ścigać… W każdym razie każdą noc spędzałam z Kaidalą, która wciąż nie mogła zapomnieć obrazów spalonych miast i ich mieszkańców. Przytuliłam ją do siebie i szepnąłem, że wszystko będzie w porządku, choć sama zacząłem powoli tracić nadzieje. Kolejnego dnia natknęliśmy się na patrol złożony z orków i pustynnych wojowników .Zaiste dziwne to połączenie, ale poradziliśmy sobie dość łatwo. Latika tak zwinnie wymachuje swym toporkiem, że chce się tylko przystanąć i podziwiać. W końcu dotarliśmy do wioski, lecz ta pozostała nietknięta. Trzy dni i noce staliśmy na rogatkach wypatrując zagrożenia, ale nasz wróg uderzył zupełnie gdzie indziej. Dalej na zachód leżała Umbra . Jak się miało okazać miejsce to odmieni moje życie na zawsze. Dragunov nie chciał walczyć. Przekonaliśmy go, że nie ma innego wyjścia. Z Latika u boku i czarami naszej Verisy wróg nie miał szans. W końcu go ujrzałam. Zgodnie ze swym mianem zakrywał twarz maską, a otaczało go sześciu Rycerzy Cienia , zapewne jego osobistej ochrony. Wszystko szło dobrze aż do ostatecznego starcia. Ja i moi kompani kontra Blackthorn i jego mały oddział. Na obrzeżach Umbry pojawiła się jednak czarodziejka Yenna. Jej czar mnie… zabił. Sądziłam, że tylko mnie , ale poza mną, moimi towarzyszami, nikt inny wtedy nie zginął. Wskrzesiło mnie tajemnicze światło, które zaoferowało swoją pomoc. Znalazłam się w dziwnym świecie . To było miejsce pełne dusz pokonanych, gdzie znaleźli się także i moi towarzysze. Nie mogłam ocalić każdego…. Tajemnicze światło nie opuściło mnie. Co jakiś czas słyszałam glos przemawiający do mnie , jak się później okazało był to Andramelach . Którego Zakon znajdował się nieopodal Umbry . Postanowiłam go odwiedzić … W siedzibie zakonu napotkała Hauru , od którego starałam się wyciągnąć informacje na temat Andramelacha . Hauru ofiarował mi księgi , w których opisany był ów łaskawca który zwrócił mi życie . Z zaciekawieniem czytałam księgi , pory roku się zmieniały a ja dalej zagłębiałam się w przeszłość i życie Zakonu . Po wielu miesiącach , tygodniach , dniach i godzinach spędzonych w bibliotece Zakonu , Hauru oznajmij mi że Andramelach ukaże się kolejnego dnia i będę miała okazje go poznać … Miałam do niego bardzo wiele pytań, ale nareszcie był czas, by poznać wszystkie odpowiedzi…

Powered by phpBB © 2004 phpBB Group