Modar |
Wysłany: Czw 19:18, 26 Cze 2008 Temat postu: |
|
Podania ciekawe, mimo paru bledow naprawde milo sie je czytalo.
Jedna uwaga , ile razy mam mowic, ze umieszczanie tylko mojej osoby w fabule wcale nie pomaga. Ciagle modarowanie juz mi zbrzydlo , bardziej zaimponowalaby mi znajomosc innych czlonkow gildii.
Reasumujac podanko przechodzi. |
|
Pestka |
Wysłany: Czw 13:12, 26 Cze 2008 Temat postu: podanie Amunathry |
|
W Britan od rana panowała wielka wrzawa. Ludzie rozmawiali o tym co się ma stać w południe. Rozmowy miały tylko jeden temat
-Podobno złapano osobę odpowiedzialną za sprowadzenie Niszczyciela Światów ,naszej dawnej plagi
-Tak, dziś w południe zostanie stracona na rynku głównym
* * *
Tym czasem Amunathra siedziała w klatce, jak jakieś dzikie zwierze. W jej oczach było widać spokój, jednocześnie przygnębienie. Kobieta chyba już oswoiła się z myślą, że nie długo zginie. Widać było, że bardziej denerwowali ją przechodzący ludzie patrzący na nią z pogardą, matki z dziećmi uciekającymi przed wzrokiem Amunathry, niż to że zginie dziś za niewinność. Jej ostatnią szansą ratunku, miała być tak zwana próba światłości. Polegała ona na tym, że do pojemnika wsadzano kamień czerwony, który miał oznaczać winę i kamień błękitny, oznaczający niewinność. Ale nie miała zbyt wielkich nadziei jeszcze nikt nie wylosował błękitnego kamienia, a takich egzekucji było już sporo. Patrzyła jak ochotnicy kończyli układać stos, na którym dzięki ogniowi miała zostać oczyszczona z grzechu. Rozmyślała nad próbą gdy dochodziła jedenasta
- Niemożliwe że te próba jest uczciwa - mówiła sama do siebie
- Nikt nie wylosował sobie niewinności, to niemożliwe - powtarzała upewniając samą siebie
- To jakiś totalny przekręt, chwila może oby dwa kamienie są czerwone
Tak czy inaczej czarodziejka wiedziała że prawdopodobnie zginie. Za pięć dwunasta na placu, wokół stosu, zabrała się spora grupka gapiów. Naprzeciw stosu stało podwyższenia i pięć przygotowanych miejsc, pewnie dla rady rycerzy, która zawsze wykonywała takie wyroki. Słońce paliło nie miłosiernie, niebo było bezchmurne. Pod klatkę podeszło dwóch uzbrojonych rycerzy ubranych w zbroję płytową i płaszcze z herbem gildii rycerzy. Mieli tarcze także z tym samym naznaczeniem, oraz długie piki. Koło stosu ustawił się rycerz z pochodnią, stos oblano olejem, nieżałując ani kropli. Wszyscy czekali na radę, na zajęcie tych pięciu krzeseł. Po chwili przybył orszak rycerzy którzy dumnie wkroczyli na rynek. Rada zajęła miejsca, na środku usiadł przywódca gildii rycerzy Yoyan Daragon. Przywódca przemówił
- Zaczynamy, dziś zebraliśmy się tu aby stracić osobę zamieszaną w przywołanie Niszczyciela Światów, z którym nie dawno udało nam sie uporać
- A więc! czy ktoś jest przeciwny, i uważa tą wiedźmę za niewinną?! - muwiąc to wskazał palcem na Amunathrę
Z tłumu wyszedł niespodziewanie mag mówiący spokojnym głosem
- Ona jest niewinna, jestem tego pewny
Yoyan odpowiedział
- Czy dobrze usłyszałem? ktoś broni tej wiedzmy?
- Tak
Amunathra zdziwiła się wielce gdy ujrzała kogoś kto jej broni wychodzącego z tłumu, nigdy nie znała tego człowieka. Kobieta nie wyrobiła sobie jeszcze o nim zdania ale teraz wydawał się wyglądać mądrze i dostojnie. Rozmowa toczyła się dalej
- A więc czy jesteś gotowy orzec za nią własnym życiem?
- Tak, jestem - odpowiedział zdecydowanie
- Dobrze a więc niech sprawiedliwości stanie się zadość, w imieniu skazanej przejdziesz próbę światłości, jeżeli wylosujesz kamień błękitny uwolnię twoją wiedźmę, ale jeżeli wylosujesz kamień czerwony spłoniesz razem z nią!
Mag z dziwnym spokojem podszedł do podwyższenia. Amunathra zdziwiła się że jest gotów oddać za nią życie, tylko co chce z\w zamian w imię czego? patrzyła dalej na sytuację. Na stole leżał już przygotowany worek, mag sięgnął do niego ręka, przemieszał, wyjął kamień, mocno ścisnął pięść, by nikt nie zobaczył kolor kamienia następnie wypowiedział szybkie zaklęcie i kamień zamienił się w piasek. Wtedy mag wypuścił piasek na ziemię. Wszyscy byli zdziwieni jego czynami. Yoyan przemówił pierwszy zmieniając stan z zdziwionego na wściekłego
- Co ty zrobiłeś parszywy dziadku!
- Już tłumaczę, wydaje się wam że teraz nie orzekniemy winy, co jest błędem. Skoro w worku został błękitny kamień to znaczy że wylosowałem czerwony i odwrotnie - odpowiedział triumfalnie
W tym samym momencie sięgnął szybko do worka i oczom publiczności ukazał się czerwony kamień
- A więc wylosowałem błękitny! - dopowiedział
Yoyan purpurowy ze wściekłości rozkazał uwolnić Amunathrę. Kobieta wyszła rozprostowała nogi zauważyła że jej wybawca znikł, pobiegła bez słowa w którąś uliczkę. Dogoniła maga zaczęła go zagadywać
- Dlaczego to zrobiłeś dlaczego uratowałeś mi życie?
Mag nic nie odpowiedział
- Powiedz mi chociaż jak sie nazywasz stój!
Wybawca w końcu się zatrzymał i zwrócił uwagę na Amunathrę
- Mam na imię Modar
- Ale dlaczego uratowałeś mi życie?
- Bo byłaś niewinna a mój bóg nakazuje bronić słabszych i niewinnych
- Ale skąd wiedziałeś że jestem niewinna?
- Bóg mój Andramelach mi cię wskazał
- Nigdy nie słyszałam o Adramelachu
- Choć ze mną..... |
|